niedziela, 22 czerwca 2014

No way baby, część 4

muzyka 
Mogłam poczuć jego cudny zapach . Pachniał grejpfrutami z miętą . 
-Nie mam zamiaru Zayn. - odpowiedziałem mu w końcu po czym odsunęłam się . 
- Czyli mogę to wyrzucić ? - lekko kiwam głową. Chłopak bez zastanowienia podchodzi do okna i wyrzuca żyletke. 
Zaczynam odczuwać wściekłość , lecz po chwili to uczucie zamienia się w ulgę. W końcu Zayn zrobił coś , czego ja sama nie potrafiłabym zrobić . 
- Możemy już iść ? 
- Tak . - zmierzam do drzwi. Kiedy jesteśmy przy schodach zatrzymuje się. - Dziękuje Zayn . - delikatnie dotykam jego dłoni. 
 - Zrobiłem to dla twojego dobra - ściska moją dłoń mocniej . 
- Jeśli chcesz zapytać dlaczego to... 
- Przecież o nic nie pytam . - uśmiecha się w czrujący sposób . - Chodźmy już . - puszcza moją rękę.
Na dole jest tylko kilka osób . Pewnie dlatego bo przyszliśmy zbyt wcześnie.Siadamy przy stoliku , przy którym nikogo nie ma . 
- Jesteśmy za wcześnie . Więc może pójdziemy na mały spacer ? - proponuje mi chłopak . 
- Okej. To przyniosę nasze kurtki. - szybko poszłam po nie poszłam. Gdy wróciłam Zayn czekał już przy drzwiach. - Proszę - podaje mu jego czerwoną kurtkę . 
- Dzięki . - Zayn pomaga ubrać mi płaszcz po czym wychodzimy . 
Przez chwilę słychać tylko nasze kroki po śniegu . 
- Lubisz zimę ? - pyta niespodziewanie . 
- To może dziwne , ale lubię wszystkie pory roku. Przecież nie da się żyć cały czas w tym samym klimacie . 
 - Tak ... - Czekaj czy my właśnie gadamy o pogodzie ? - śmieje się . 
- Taa ... przyznam , że to nietypowe. - Wracasz do domu na święta ? 
- Nie mój dom jest bardzo daleko stąd i nie ma sensu tam jechać na tylko parę dni . 
- Czyli , że chcesz spędzić święta tutaj ? 
- No, tak . 
- W takim razie ... - nie mogę dokończyć zdania , gdyż przewracam się na lodzie. 
- Łoł ... - schyla się do mnie . - Nic ci nie jest . 
- Niee ... - zaczynamy się głośno śmiać . Malik podaje mi rękę dzięki czemu mogę wstać ze śniegu. 
- Wybacz . Zawsze ze mnie taka gapa . 
- No może troszkę . 
- Aha dzięki - idę szybciej przed siebie udając obrażoną. Słyszę że chłopak za mną idzie. Łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie . Czuje jego oddech na swojej szyji . 
- Wiesz , że żartowałem ? - patrzę na niego przez chwilę ze smutnym wyrazem twarzy , a po chwili szeroko się uśmiecham . 
- Wiem - chłopak odwzajemnia uśmiech . - Chodźmy dalej . - A wracając do świąt chce cię zaprosić do mnie . 
 - Perrie to miło z twojej strony , ale nie chce robić kłopotu . 
- Zayn niby jaki z ciebie kłopot ? Proszę cię . Zrób to dla mnie . 
- Dobrze , przemyśle to. 
- Okej . Wracając do akademika rozmawiamy o naszej najlepszej gwiazdce z dzieciństwa . Gdy już jesteśmy w akademiku impreza trwa na całego. Duża grupa studentów gra w prawda czy wyzwanie , inni siedzą przy stoliku i piją , a pozostali tańczą. 
- Too co robimy ? 
- Może prawda czy wyzwanie ? 
- Okej - podchodzimy do tych , którzy grają . 
- Heej możemy się dołączyć ? 
- Jasne - odpowiada jakaś dziewczyna. Siadam obok Hazzy , a Zayn obok mnie. 
- Dobra , Ashley kręcisz . - dziewczyna z krótkimi włosami kręci butelką 
  - Harry ? - Wyzwanie - na jego twarz wkrada się uśmiech . 
- Hmm... pocałuj ... - jej wzrok zatrzymuje się na mnie . - Perrie . 
- Przecież ona chodzi z Zayn'em . Szkoda tylko , że kompletnie do siebie nie pasują. - nie wiem kto to powiedział . 
- Dla twojej wiadomości Zayn jest moim przyjacielem .- odpowiadam temu komuś. 
- Aha , w takim razie dajesz Hazz. - poganiają go. Odwracam głowę w jego stronę . Ale on daje mi tylko całusa w policzek. - Ale ja mam dziewczynę , a Perrie to moja przyjsciółka i nie chce aby łączyło nas coś więcej. 
-Arggh ... dalej . Teraz ty . Harry kręci .Długo mija zanim przychodzi moja kolej. 
-Prawda . 
-Czy to prawda , że pokłóciłaś się z Gemmą przez Zayn'a ? 
-My ... my się wcale nie pokłóciłyśmy tylko przyjechał do niej chłopak i chce spędzić z nim czas . - nie chce żeby ktoś o tym wiedział . To nasza sprawa .
 Butelka kręci się dalej ... 
- Zaraz wrócę. Idę tylko po telefon bo zostawiłem go u ciebie . 
- Okej . - gdy wstaje lekko chwieje się na swoich nogach. Przecież nic nie pił ... Minęło 20 minut , Zayn nadal nie wrócił . Idę więc do swojego pokoju. Znów zastaje chłopaka śpiącego na łóżku . Kładę się obok niego. 
- Zayn ? - mówię cicho. Otwiera oczy. 
- O rany... zasnąłem ? 
- Chyba - śmieje się . 
- Przepraszam. Ostatnio często tak mam... -
 Nic nie szkodzi. 
- Będę się zbierał. 
- Czemu ? Zostań jeszcze. 
- Może ... 
- Proszę . 
- No dobrze . 
- W takim razie chodź. Pokaże ci coś. - biorę jego rękę i prowadzę do okna. 
- Co ty robisz ? 
- Zobaczysz. - otwieram je po czym wychodzę na dach. - Chodź. 
Malik przyłącza się do mnie. Kiedy siedzimy patrzymy w niebo . Jest dosyć zimno , ale to nic . 
- Nie jest ci zimno ? 
- Troszeczkę. 
- Poczekaj ... - wychodzi , a po chwili wraca z dwoma kocami i czapką. Podaje mi jeden .
  - Dzięki. - Proszę - wkłada swoją czapkę. - Jestem podatny na choroby... - W porządku. Wiesz naprawdę powinnieneś ze mną na święta . - Chciałbym , ale... - Ale co ? - spoglądam na niego - Po prostu nie mogę . Muszę tutaj zostać . Przepraszam . - Nie przepraszaj. Wyjeżdżam jutro wieczorem. A wracam 30 grudnia. Mam nadzieję , że chociaż w sylwester spędzimy razem ? - Masz to jak w banku. - posyła mi uśmiech. Tak pięknie mu z nim na twarzy. - Zrobimy sobie zdjęcie ? - pyta nagle . 
- Yhym - wyciąga swojego iPhone'a. Robimy kilka zdjęć. 
 - Pokaż.

 - Myślę , że to będzie najlepsze .
 - Jakie urocze . 
- Tak to prawda . Jesteśmy piękni . Noo może ja trochę bardziej - śmieje się. 
- Eeeej .
 - Oczywiście , że ty jesteś najpiękniejsza . 
- Dziękuje , ale wcale tak nie uważam. 
- To lepiej zacznij. Jesteś naprawdę piękna. - czuje gorąc na policzkach. Oprócz Harry'ego , nikt nie prawił mi kompelementów . 
- Tak , oczywiście - mówię w sarkastyczny sposób. Siedzimy tam z jakieś trzy godziny. Rozmawiając o różnych rzeczach . 
NASTĘPNEGO DNIA ... 
-Paa . Będę tęsknić . Baardzoo. - żegna się ze mną Hazza. 
- Ja też i to bardzo. - przytulam go tak mocno jak tylko potrafię. . 
-Ej , ej. Chyba nie chcesz mnie udusić ? 
- Owszem chce i to bardzo. Mogłabym cię wypchać i postawić cię nad łóżkiem . Wtedy byłbyś ze już ze mną na zawsze. 
- Haha. Wesołych świąt skarbie. 
- Nawzajem kochanie . 
- Okej pójdę już , bo chyba ktoś też chce się z tobą pożegnać . - odrywa się i wskazuje na Zayn'a. 
- Paa . 
- Pa. - mówię zanim odchodzi. Podchodzę do mulata. 
- Cześć . Chciałem się pożegnać. Chociaż nie będzie cię tylko tydzień. 
- Tylko ? Chyba aż tydzień. 
- No tak. Chyba tego nie przeżyje. - śmieje się. - Yhyym. - wyciąga do mnie ręce . Przytulam go . Znów ten zapach. 
- Już tęsknię. 
- Ja bardziej - droczy się. 
- No , chyba jednak nie . - zaczynamy się poruszać jak pingwiny. 
- Taa jasnee. 
- Dobrze niech ci będzie . Ale robię to tylko dlatego bo zaraz się spóźnię. - zatrzymujemy się , a on omal co się nie przewraca. - Zayn ? Myślę , że musisz iść do lekarza. To nie jest normalne. 
- Obiecuje , że pójdę się przebadać. - uśmiecha się , ale w jego oczach widać ... smutek . - Trzymam cię za słowo. Okej . Muszę iść. Wesołych świąt. 
-Wesołych świąt . - biorę swoją walizkę i odchodzę. Odwracam się jeszcze raz i posyłam mu uśmiech . 
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ ... 
Kiedy wchodzę do akademika nikogo nie zostaje. Wydaje się pusty. Wchodzę do pokoju i pierwsze co zauważam to paczka leżąca na krześle . Podchodzę i czytam kartkę. Dla diabełka od świętego Mikołaja Otwieram ją. To torebka o której mowiałam Zayn'owi , że nie mam pieniędzy aby móc ją kupić . 
 Jest taki kochany. Dobrze , że też mu coś kupiłam tylko w porównaniu z torebką to drobiazg. Pójdę do niego . Muszę mu podziękować . Idąc spotykam Harry'ego z Angelą . 
-Heej . Jak święta ? - pytam szczerząc zęby. 
- Hej Pezz dobrze a u ciebie ? 
- Super. Spedziliście je razem ? 
- Tak . Było ... zabawnie - mówi spoglądając na dziewczynę w ten wyjątkowy sposób. - Wpadnij do mnie potem . Mam coś dla ciebie. 
- Jasne , ja dla ciebie też . To do zobaczenia. 
- Paa. - pospiesznym krokiem zmierzam do Zayn'a. Pukam do drzwi. Nie otwiera. Trudno , może po prostu gdzieś poszedł . 
 KILKA GODZIN PÓŹNIEJ ...
 Piszę do niego , ale nie odpowiada . W końcu przychodzi do mnie Harry . W ręku trzyma małą torebeczke na której widzę mikołaje. Uśmiecham się. 
- Wesołych świąt - mówimy i wręczamy sobie prezenty. - Ty otwórz pierwsza. 
- Chętnie. - w torebce jest prostokątne pudełko , a na nim złota kokardka. Delikatnie je otwieram. To złoty wisiorek ze serduszkiem. Jest śliczny.



- Podoba ci się ? 
- Bardzo ! Dziękuje Hazz - cmokam go policzek. - Teraz twoja kolej. - otwiera torebkę i sądząc po jego minie ciesz się .
 - Wielkie dzięki Perrie. Jesteś kochana. 
- Ty też. - chłopak zakłada czapke , a ja mocuje się z zapięnciem .
 - Pomogę ci. - zapina wisiorek na mojej szyji. 

NASTĘPNEGO DNIA ...
 Dziś jest sylwester . Nowy rok , nowe plany , nowe znajomości , nowe sukcesy jak i porażki po których trzeba będzie się pozbierać . Ale zmiany zwykle wychodzą u mnie na dobrze . Więc nawet się cieszę. Zayn nadal nic nie odpowiedział . Mam nadzieję , że już niedługo do mnie przyjdzie. Powoli zaczynam się przygotowywać do do imprezy. Mam jeszcze dwie godziny. Ale co mam na siebie włożyć , tego nie wiem ... Przed wyjściem wysyłam jeszcze SMS'A do Malik'a "Zayn , proszę odpisz " Obiecał , że będzie ze mną . Po chwili wychodzę Jeszcze godzina do 12. Kiedy parze na telefon widzę wiadomość . Od Zayn'a. Wreszcie "Perrie przepraszam , ale nie mogłem . Jestem w szpitalu. Proszę nie przychodź , nie chce żebyś widziała mnie w takim stanie Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. " Co ? W szpitalu ?! Nie obchodzi mnie to . Muszę wiedzieć co z nim jest.
 Jakiś chłopak wsiadający do auta spada mi z nieba. Szybko do niego podchodzę. - Cześć możesz coś dla mnie zrobić ? 
- Taa ? 
- Błagam podżuć mnie do szpitala .
 - Spoko wsiadaj. - chłopak szybko dociera dojeżdża pod szpital. Rzucam tylko szybkie dziękuje i wychodzę z auta. Wchodzę do szpitala. 
- Przepraszam gdzie leży pan Malik. 
- Pan Malik ? W sali numer 12 na drugim piętrze . 
- Dziekuje. - idę w kierunku windy . Zatrzymuje się. Zauważam napis : ONKOLOGIA . Zamieram . To , to nie może być prawda . Szukam sali numer 12. W końcu ją znajduje. Otwieram drzwi. Na łóżku śpi Zayn. Podchodzę i siadam na krześle. Z jego nosa znów spływa krew . Znajduje chusteczki w torebce i wycieram ją. Wtedy się budzi. 
- Perrie... 
- Hej Zayn - do moich oczu napływają łzy. - Prosiłem żebyś ... 
- Nie Zayn . Chcę w końcu ...- powstrzymuje łzy - wiedzieć . Jesteś chory prawda ? Masz raka ... 
Przez chwile nic nie mówi , lecz odpowiada cicho .
- Tak ...- jego wzrok ląduje na jego rękach .Zaczyna się bawić nerwowo palcami. Z moich oczu wypływa łza.
__________________________________________________
Owszem, możecie mnie zabić. Kiedy to ja tutaj cos dodałam? 
Co do imagina dla Tori...miałam napisany i zgubiłam kartkę. W ten oto sposób mądra ja będę pisała jeszcze raz. Na pewno dodam coś jutro :)
Prześlę sobie ty tylko na laptopa. 
I imagin Caro...wiedziała, wiedziałam, wiedziałam, ona to ma kurde dar żeby doprowadzać mnie do bólu. Jprkdsdlkklfnwrlvna
Nie przeciągam :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ :) x

6 komentarzy:

  1. f a j n y :D/Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiste tooo ! :D
    a co do tego imagina dla mnie to jakoś może wytrzymam xddd

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki wam ^_^ <3 A jak coś Tori to jej pomoge ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja już to baby zaczęłam :D
      Jak chcesz to możesz dopisać xD

      Usuń