wtorek, 3 czerwca 2014

Beside you

muzyka
Dla Diany Evans
Dzisiaj wraca mój kochany starszy braciszek Calum. Nie mogę uwierzyć, że teraz jest znaną gwiazdą! Po występie jego zespołu-5 second of summer-na jakiejś gali Billbord...czy coś takiego, wręcz płakałam z szczęścia. Szkoda, że teraz będę musiała się dzielić nim ze światem...
-Emily!-nagle ktoś złapał mnie od tyłu i przyciągnął do siebie. Poznaje te perfumy...
Emily Hood
-Ashton!-odwzajemniłam uścisk.-Dusisz-zaśmiałam się.
-Dobra stary,puść już moją siostrę-za plecami chłopaka stał mój brat.-Przytulisz mnie czy nie?-rozłożył ręce do uścisku, w który od razu wpadłam, ściskając Cal'a.
-Mały, ale się stęskniłam-puściłam go wreszcie i przywitałam się jeszcze z Michaelem. Dobrze, że Luke'a niema. Jest chyba ostatnią osobą, którą chcę teraz spotkać.
-Przekimasz nas przez tydzień?-spytał blondyn.
-Jasne-posłałam mu uprzejmy uśmiech i skierowaliśmy się do środka mieszkania.-Wiesz zmieniasz częściej kolor włosów niż ja-powiedziałam i otworzyłam drzwi do kuchni.
***
-Ktoś dzwoni-usłyszeliśmy ten jakże irytujący mnie dzwięk.
-No-wstałam i ruszyłam do drzwi.
-Cześć-za nimi stał...Hemmings. Szybko je zatrzasnęłam, co zwróciło uwagę chłopaków.
-No co?-uniósł się z kanapy Mike.
-Luke-warknęłam, Oni na pewno wiedzą.
-Noo...ma niesamowite nogi,zauważyłaś?-znowu opadł na miejsce, a jego przyjaciele popatrzyli się na niego jak na ułomnego rozumowo.
 Usłyszeliśmy ponowny dzwonek, ale nie poszłam już otworzyć, tylko ubrałam trampki i wyszłam przez balkon. Wszystkie wspomnienia tak nagle wróciły. Każda jego zdrada, którą mi tłumaczył...
On i modelka na gali...
On i dziewczyna na imprezie...
On i panienka na placu...
On i jakaś dziewczyna, całujący się w parku...
Wszystko mu wybaczałam, jak mogłam być taka  głupia? Zadaje sobie to pytanie od miesiąca, może dłużej. Nawet nie wiem kiedy zerwaliśmy. To było okropne przeżycie...głupie zauroczenie...może nawet i prawdziwa miłość...?
Łzy leciały po moich policzkach, a ja już nie mam siły ich ocierać. Usiadłam po prostu pod jakimś drzewem, na kompletnym odludziu i pozwoliłam dać upust moim emocją. Jak to dobrze, że nikogo tutaj nie ma. Nadmierny tłum gapiów nie jest mi potrzebny.
-Emily?-ale jednak ktoś tutaj jest.-Przepraszam-a nie to tylko on.
-Odejdź-warknęłam przez łzy.-Nie chce z tobą rozmawiać-dławiłam się łzami.
-To mnie przynajmniej wysłuchaj...
- Po co? Żebym ci wybaczyła, a potem żebyś znowu mnie zdradził? Nie jest mi to do życia potrzebne.
-Chcesz znać prawdę?-dosiadł się do mnie.-Tak, zdradziłem cię, ale nie celowo...
-Kłamiesz-patrzyłam na jego twarz.-Zawsze wtedy przygryzasz wargę, znam cię
-Właśnie Em...znasz mnie-przybliżył się do mnie.-Dlaczego więc mi nie wybaczysz?-spytał jak głupi.
-Wiesz dlaczego...-wyszeptałam i miałam ochotę położyć głowę na jego ramieniu, lecz powstrzymałam się.-Jak mnie tutaj znalazłeś?
-Znam cię-posłał mi uśmiech, którego nie odwzajemniłam.
-To teraz możesz poznać siebie i znaleźć własne miejsce...
***
Minął rok. Rok dzięki, któremu wyleczyłam się z Luke'a...może nie do końca. Jednak zwalczyłam chęć bycia z nim. On też nie walcz, widzę jak na mnie patrzy, gdy przychodzi Josh, ranię go, i to w dodatku ze świadomością.
Josh Devine
-Cześć kochanie-dostałam buziaka w policzek, przez co się zarumieniłam.
Pamiętam jak Luke do mnie tak mówił, jak Luke tak mnie całował, jak Luke tak na mnie patrzył, jak Luke się do mnie tak uśmiechał...STOP! Dlaczego cały czas go do niego porównuje? Ta mała cząstka mnie...chyba wciąż go kocha...
-Josh-obróciłam się do niego, z mocno zaciśniętymi oczami. Może jeśli nie będę go widzieć, będzie łatwiej?-Nie możemy...
-...być razem, bo tak naprawdę kochasz Luke'a? Wiem o tym, tylko chciałem wiedzieć jak długo będziesz ciągła nasz związek. Emily...wiedz, że nie jestem zły. 
-Dziękuje-przytuliłam go.-Podwieziesz mnie na lotnisko?
Przypomniałam sobie, że dzisiaj są na koncercie w Niemczech, a jutro w Paryżu. Muszę zdążyć na jakikolwiek lot do Francji.
-Jasne-wziął kluczyki, wzięłam kilka rzeczy z domu i po dwóch godzinach czekałam już na samolot.
Stukałam niespokojnie palcami o opieradło, gdy nagle jakaś kobieta się do mnie odezwała.
-Jedziesz na wycieczkę ,kochanie?
Miała mnóstwo zmarszczek i duży uśmiech. Ubrana w zwykłą, długą spódnicę oraz podkoszulek w kwiatki wyglądała...uroczo.
-Nie...chcę kogoś odzyskać-posłałam jej uśmiech.
-Kogo skarbie? Chłopaka? Czy preferujesz...
Nie pozwoliłam jej dokończyć, tylko wybuchłam śmiechem, zwracając na siebie uwagę kilku ludzi.
-Nie, proszę pani, nie jestem lesbijką-opanowałam się.-Tak, chcę odzyskać chłopaka...Jeszcze nie wiem jak chce to zrobić, ale pieprzyć to....upss...przepraszam proszę pani za moje słownictwo.
-Nic się nie stało skarbie-posłała mi uśmiech i westchnęła.-Nie nazywaj mnie "panią". Jestem wciąż młoda duchem...Jestem Rose.
-A ja Emily.
***
Nadszedł czas koncertu. Jakimś cudem zdobyłam bilety w szóstym rzędzie i M&G. Moja nadzieja, że zdążę porozmawiać z moim ukochanym tli się we mnie. Myślałam o tym cały czas...co mu powiem...jak zareaguje...będzie zły? Proszę, żeby nie był. Nie słuchałam saportu, bo byłam już a kilku koncertach zespołu mojego brata, są nieźli, ale ja tylko czekam na pewnego blondyna.
-Jesteście tam, Francja?!-na scenę wbiegł Michael.
Moje bębenki chyba pękły, tak głośno ich fanki krzyczały, nawet nie wiem co. Chyba coś tam w innym języku, jakieś "Go to..."na prawdę nie wiem. Za Cliffordem wbiegł Cal i Ashton. Tyle...nigdzie nie ma Luke. Gdzie on się do cholery podział?! Nie może mi tego teraz zrobić...nie przeleciałam na marne tyle kilometrów kurwa mać! 

Gdy tak przeklinałam w duchu, mój brat zabrał głos;
-W tym tłumie znajduje się moja siostrzyczka i Hemmings delikatnie mówiąc trochę się speszył-wybuchł, dobrze mi znanym śmiechem.
Wszyscy próbowali znaleźć mnie pomiędzy całą tą gromadą, ale na szczęście zdążyłam założyć bluzę od kaptura i zostać niezauważona.
-Dobra, chodź tutaj! Mam dość, ona się schowała. Możesz tutaj przyjść Emily?-ja wiem, że on na mnie patrzy.-Ty musisz go wyciągnąć na scenę. Raczej po coś tutaj jesteś?
Moje policzki stawały się z chwili na chwilę co raz bardziej czerwone. Ludzie na zmianę krzyczeli "Luke" albo "Emily". Potrząsnęłam głową i zaczęłam przepychać się przez ten tłum.
 -Em-usłyszałam jego głos. Tak bardzo mi go brakowało.-Proszę cię nie wychodź-nie wiedział gdzie jestem, więc patrzył w bliżej nie określonym mi kierunku.-Pamiętasz naszą piosenkę?-spytał.
Po chwili usłyszałam piosenkę, której słowa znam na pamięć, która tyle dla mnie znaczy...Demons.
Kiedy dni są zimne
A karty złożone w talii
I święci, których widzimy
Są złotymi figurkami

Kiedy marzenia się rozpadają
A ci, których czcimy
Są najgorsi ze wszystkich
I krew powoli stygnie

Chcę ukryć prawdę
Chcę cię ochronić
Ale przed bestią w środku
Nie mamy gdzie się ukryć

Nie ma znaczenia jak nas wychowano
I tak jesteśmy stworzeni z chciwości
Oto nadchodzi moje królestwo
Oto nadchodzi moje królestwo

Kiedy poczujesz moje ciepło
Spójrz w moje oczy
Tam kryją się moje demony
Tam kryją się moje demony
Nie podchodź zbyt blisko
Tam jest ciemno
Tam kryją się moje demony
Tam kryją się moje demony

Gdy opada kurtyna
To już jest koniec
Kiedy światła gasną
Grzesznicy się czołgaj...
Moje oczy zaszły łzami, ludzie wokół nie liczyli się.
-A teraz wracając do koncertu-przerwał nam te chwilę, nikt inny jak mój brat. Ten człowiek jest taki irytujący...-Nasze gołąbeczki później pogadają.
Resztę, jeśli ktoś kiedykolwiek był na jakimkolwiek występie,zna. Było dobrze. Ustawiłam się do M&G. Mimo, że wiedziałam iż on mnie oczekuję. Nie będę wychodziła przed szereg. Dam rade i tak. Widząc go, serce mi się łamało, był smutny, wymuszał uśmiechy i nie rozmawiał z fankami. Gdy przyszła na mnie kolej, spytał jak każdą inną;
-Dla kogo?
-Emily Hood, jak jeszcze nie wiesz, to czekającą na twój uśmiech.
Bardzo szybko podniósł głowę i patrzył na mnie, z miłością, zmieszaną z nienawiścią i odrętwieniem.
-Jak ty...? Myślałem, że poszłaś...-zaczął się jąkać.
-No to się myliłeś. Możemy później pogadać?-nie mam zamiaru prowadzić prywatnej rozmowy z nim, tutaj.
-Ta...taaa...tak, jasne!
***
Gdybym musiała się jeszcze raz na coś takiego zdecydować i czekać przez cztery godziny w aucie, to nigdy więcej bym się na to nie zdecydowała. Mój telefon się rozładował, ja opadam z sił, chce mi się spać i jeszcze na sam koniec dowiaduje się, że po podpisywaniu płyt Luke i reszta mają jeszcze jakieś głupie spotkanie. Bonusem całej tej sytuacji jest to, że zepsuło mi się auto i zaczął padać deszcze, gdy wracałam. Zła położyłam się spać i zasnęłam.
-Cześć-poczułam, że ktoś delikatnie mnie szturcha.
Momentalnie podniosła się z łóżka. Przede mną klęczał Luke z różą w ręku. Zanim zrozumiałam co robię, mocno przytuliłam się do Hemmo.
-Wiesz wydaje mi się, że razem jest źle, ale osobno jeszcze gorzej...-wciągnęłam jego cudowny zapach.
Ten dzień spędziliśmy razem, leżąc w łóżku...
Wydaje mi się, że Hemmings to idealny partner na całe życie...Luke i Emily Hemmings...pasuje.
__________________________________________________
Nie wiem ile razy mam zamiar przepraszać, że tak długo czekałaś na tego imagina, ale...sama nie wiem xD Dość ciężko mi się go pisało... :c
Co dziwne...imagina dla Ani napisałam w dwa dni i już jest gotowy(dodam go jak tylko prześle na laptopa :D )
Na przeprosiny dwójka głównych bohaterów ♥
Jeszcze raz przepraszam xx

6 komentarzy: